Na pierwszy ogień idzie domowy makaron, wydawałoby się, że trudne, łatwiej kupić itd... a okazuje się, że to bardzo proste. No to jedziemy:
Składniki
- 400 g mąki pszennej
- 6 jajek
- Sól
Przygotowanie
- Mąkę przesiewamy do miski, dodajemy pół łyżeczki soli
- Z 4 jajek białka oddzielamy od żółtek, żółtka dodajemy do mąki. Dwa pozostałe jajka w całości lądują w misce
- Wszystko wyrabiamy ręcznie jakieś 10 minut, aż do uzyskania jednolitego, gładkiego i plastycznego ciasta. Odstawiamy pod przykryciem na 20-30 min żeby ręce odpoczęły przed wałkowaniem ;)
(Jeśli makaron będzie zbyt twardy, nie będzie dało się dobrze ugnieść nie dodajemy wody !!! można "rozcieńczyć" go częścią pozostałego białka)
- Odstane ciasto podzielić na mniejsze porcje, rozwałkować najcieniej jak się da na przesypanej mąką stolnicy.
- Pokrojony na wstążki makaron gotujemy parę minut we wrzącej wodzie z łyżką oliwy i soli, uwaga co by nie rozgotować. Et voilà.
Po ugotowaniu warto makaron zahartować, czyli po wyjęciu na durszlak przelać zimną wodą i dodać łyżkę oliwy, dzięki temu makaron nie powinien się kleić do siebie.
Makaron taki można wysuszyć i zostawić na przyszłość.
Świetnym i prostym dodatkiem do makaronu jest sos a'la bolognese, oto jedna z moich wariacji na ten temat:
Składniki
- 400 g pomidorów w puszce
- 400 g mielonej łopatki wieprzowej
- Mała marchewka
- Średnia cebula
- Kilka ząbków czosnku
- Oregano, bazylia, tymianek, sól i pieprz, maggi
- Oliwa
Przygotowanie
- Drobno posiekaną cebulę podsmażamy na szklisto, na łyżce oliwy w wysokim rondlu
- Dodajemy mięso, smażymy jeszcze kilka minut, do momentu gdy całe mięso się zetnie, doprawiając solą, pieprzem i maggi (można oczywiście dodać jakieś gotowe mieszanki przypraw)
- Na koniec w rondlu lądują pomidory, drobno starta marchewka i zmiażdżony czosek
- Wszystko doprawiamy ziołami według uznania, doprowadzamy do przegotowania całości, co by się wszystko razem dobrze przegryzło.
Można użyć oczywiście świeżych pomidorów, wtedy sparzone wrzątkiem i obrane wcześniej ze skórki wpierw dusimy w osobnym rondlu na łyżce oliwy do momentu aż się rozpadną, dalej traktujemy je dokładnie jak te z puszki.
Nie podaję dokładnych ilości ziół jakie dodałem, bo najlepiej poeksperymentować co komu najlepiej smakuje.
Podajemy na wcześniej przygotowanym makaronie, ze startym serem (polecam parmezan), udekorowane świeżymi listkami bazylii i możemy poczuć się jak w samym środku Italii.
Jak wspominałem na początku te przepisy mogą być bazą do bardziej rozbudowanych dań. Dziś nie ma zdjęć całej gotowej potrawy, bo pokusiłem się o coś innego. Co z tego wszystkiego (i kilku innych rzeczy) wyszło - jutro ;)
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz